Ballada o Rycerzu w pastelowej zbroi

 

      Były to czasy mroczne gwałtu i przemocy, miecz był narzędziem otwierającym bramy bogactwa i rozkoszy, przeto do Rycerki garnęli się wszyscy, nawet białogłowy. Na polu bitwy można było rozeznać, że to niewiasta po pastelowych kolorach zbroi, zaś chłopy przywdziewali blachy w barwach naturalnego metalu, bądź czarnej oksydy.

A było tak  - zbrojni starli się w małym miasteczku, z punktu widzenia strategicznego jeszcze mniejszym, ale bardziej niż o grabież rycerzom chodziło o miły gwałt. Wielkie zamieszanie, kwiat rycerstwa zaściela swym truchłem rynsztoki miasteczka. Wielki wojownik w czarnej zbroi metodycznie narabia mieczem, systematycznie co kilka sekund kosi głowy, kiedy zwycięzcy już czują że przemogli przeciwnika każdy rycerz rozgląda się za rycerką w pastelowej zbroi by po bitwie miło pochędożyć. Ucichł zgiełk bitewny, nasz bohater osaczył w mroku krużganku nadobna pastelową zbroję, te zaś miały takie drzwiczki jak stare piece kaflowe, żeby załatwiać potrzeby. Wielki wojownik otworzył swoje drzwiczki z przodu, dobył „puginału” odchylił drzwiczki tylnie pastelowej zbroi i jął chędożyć z wielka werwą i zapalczywością aż iskry leciały z ocierających się blach utwardzonych.

Kiedy zadowolony zakończył miły gwałt należny zwycięzcy po bitwie, rzekł do pastelowej zbroi:

- A teraz pokaż nadobne lico mężna białogłowo

Uchyliła się klapka w stalowym nakryciu głowy i ukazała się brodata twarz zawstydzonego męża.

- Toś ty rycerz ?!? – wykrzyczał gwałtownik w czarnej zbroi

- TERAZ JUŻ KURWA NIE

 

 

 

PS.  A wszystko przez tę jebaną pastelową zbroję którą pożyczyłem od siostry bo moja poszła do remontu po ostatniej potyczce, drzwiczki się zacięły …

 

Powrót

R