Ci wszyscy piękni ludzie

 

 

Ostatnie porządki przed majówką, słońce przyświeca jak dusza ludzka w pełni rozkwitu, na stawie ruch, setki małych płoci pląsa pod powierzchnią wody, przy brzegu szczupak albo się wygrzewa, albo czyha na ofiarę, nie znam jego zamysłu. Wierzby cudnie i soczyście zielone tą dziecięcą świeżością wczesnej wiosny, ropuchy składają skrzek, kaczor z barwnym ciemnym pasem zieleni popisuje się przed małżonką nurkując zajadle i pływając zwinnie po stawie jakby mówił do niej:

-Spójrz, jaki jestem sprawny, potrafię wychować nasze potomstwo, potrafię wysłać nasze geny w przyszłość.

Pracujemy od rana do nocy, termin goni, ale potrafię w międzyczasie chłonąć to piękno tego świata, z którego napływają ludzie do nas, do naszej małej wiochy. Przybył Jezus, Maciek Nowak i Syrenka. Witam się z nimi i serce mi się raduje, że oni są tacy piękni, ci wszyscy ludzie, tak mi ich żal, że kiedyś odejdą i postanowiłem nawet zrezygnować dla nich ze swojej nieśmiertelności. Powiedziałem bogom:

-Uczyniliście mnie nieśmiertelnym, ale pierdolę Wasz dar, chcę wędrować z nimi do końca i z nimi odejść, z tymi wszystkimi pięknymi ludźmi, z tym pięknym światem, z tą jodłą, która od lat chyli się na skarpie za „Siekierą” ku ziemi i wciąż stara się trzymać korzeniami Matki Ziemi, z tymi olchami szarymi, smutnymi zimą, a tak pogodnymi wiosną i latem, z tymi pięknymi stworami, które wierzą w istnienie, z tymi wszystkimi pięknymi ludźmi wokół mnie. Nie mogę od Was bogi przyjąć tego daru ponad me siły – daru nieśmiertelności. Muszę iść z tym wszystkim, co kocham w stronę śmierci, bo to uczucie jest tym potężniejsze im bliżej tej granicy się znajduję. Wybieram, więc śmiertelność, bo świat jest za piękny, żeby żyć wiecznie, bo nie udźwignąłbym tego cudownego ciężaru, bo im dłużej żyję, tym bardziej kocham tych wszystkich pięknych ludzi i to całe piękno wokół mnie, więc nie wkurwiajcie się bogi na mnie, ale wybieram śmiertelność, bo ona daje mi tę ostrość widzenia, tą intensywność doznań, na co dzień, to, że zachwycam się przechodzącą żabą na drugą stronę jezdni, to, że zatrzymuję samochód, by pozwolić jej żyć, bo czuję jedność z jej istnieniem, bo czuję, że nasze życia to jedna struga w tym niewyobrażalnym kosmosie. Daje mi to wszystko ta cała śmierć i nie zrezygnuję z niej, więc trwajcie sobie eony lat bogi, ja Was pierdolę, wybieram śmiertelność, wybieram tych wszystkich pięknych ludzi, to całe piękno, które jest wszędzie wokół mnie. Wybieram…

 

Powrót

R