O powstawaniu nowych gatunków

 

W kąciku lustrzanym w Siekierezadzie w listopadowy dzień utknął Bula z winem wiśniowym, w którym jak słońce płonął plaster cytryny.

Od częstego obcowania z tym szlachetnym trunkiem, twarz Buly przybrała identyczny kolor (mamy tu do czynienia z przypadkiem mimikry). Jak większość mieszkańców Cisnej nasz bohater jest cudownie przystosowany do swojej niszy siedliskowej, znany jest z bardzo abstrakcyjnych teorii na tematy techniczne i życiowe, ale nie znałem jeszcze jego wiedzy z nauk przyrodniczych. Bula zabawiał swoich gości, którzy nocowali u niego w stodole na sianie. Swego czasu noclegi te reklamował szyld „Spanie na sianie”, ale dowcipnisie wymazali „s” i Bula nie mógł się opędzić od chętnych do przetestowania „…panie na sianie”.

Ale do rzeczy. Strzygę uszami bo właśnie mamy do czynienia z prelekcją przyrodniczą. Bula umacnia teorię ewolucji gatunków, a nawet więcej, oto znalazł dowód na własnym podwórku.

Cytat z wykładu:

- ….bo wiecie znalazłem przed stajnią trzy małe jeże, dopiero wyklute.

- Jak to wyklute? – zapytał jeden ze słuchaczy.

- Oczywista rzeczą jest – kontynuuje Bula - że małe jeże to potomstwo nietoperzy, w nocy latają, składają w locie jaja, które upadają na ziemię i pod wpływem grawitacji ziemskiej wykluwają się jeże.

Zadowolony  z siebie „profesor Bula” siorbnął pyszne wino, a całe audytorium wgapiło się w jego mimikę, czy pojawi się uśmiech. By nie tworzyć na daremnie niepotrzebnego napięcia rzekłem zza kontuaru:

- On mówi to na poważnie i w to wierzy, radzę wam wszystkim też w to uwierzcie, a będzie wam w życiu lżej.

Usiadłem w fotelu i pomyślałem sobie ”Ile jest jeszcze na świecie niewiadomych do zbadania, na przykład - jak rodzą się słonie”.

 

Powrót

R