Święty Jerzy z Murowa

 

Siedzimy z Miśkiem u Wojtka Stolarza Podłogowego przy stole, zajadamy kolację. Święta Teresa – małżonka Wojtka jest odrobinę spięta, pewnie obawia się żebyśmy Wojtka nie wkręcili w alkohol, ale nie jesteśmy chujami, staramy się być prawdziwymi dyplomatami relacji międzyludzkich, nikt nawet nie wspomina o używkach, chciałem powiedzieć, że nikt z nas – gości. Wojtek po kolacji zadaje oficjalne pytanie, ale natychmiast protestujemy. Przecież kurwa potrafimy się zachować w gościach. Wojtek jest wyczuwalnie rozedrgany, pijemy herbatę, miło gawędzimy i nagle czuję, że drgają mi odnóża dolne. Myślę: „Kurwa, to pewnie początek poważnej wibracyjnej choroby na A., albo udzieliło mi się od Wojtka rozedrganie kurewskie osobowości”. Misiek patrzy na mnie zagadkowo i później też złożył oświadczenie, że wibracji doznał niepokojącej. Wyłuszczyłem problem świętemu Wojtkowi i ten wyłożył naukowo cały problem. W odległości dwóch setek metrów znajduje się potężny tartak i jak traki ruszają do ataku na truchła martwe drzew wibracje maszyn przenoszą się na okolicę, efekt ten można praktycznie wykorzystać np. do:

Uprawiania leniwego seksu.

Ubijania i poziomowania betonu.

Masażu pleców.

Solenia zupy bez potrząsania solniczką.

Pieprzenia zupy, bez potrząsania pieprzniczką.

I wielu, wielu innych czynności.

Ten drżący teren bardzo mi się spodobał aczkolwiek mam inną tezę na przyczyny tych wstrząsów. Uważam autorytatywnie, że wibracje te pochodzą z wnętrza Świętego Wojtka od Drżenia Duszy. To myśli Wojtkowe, jego codzienne wybory, jego rozterki i wątpliwości wprawiają tę ziemię w Murowie we wstrząsy tektoniczne, to ból wewnętrzny rozpierający Wojciecha od środka, niemieszczący się już w nim wibruje straszliwie, aż sąsiedzi podskakują na stołkach. Za każdym razem doznawanej wibracji święta Teresa spogląda z niepokojem i nieukrywanym zmartwieniem na oblicze swego męża - Świętego Wojciecha, by z tego drżenia nie wylazł demon zły, a przebrzydły trzymający w swych sześciu rękach flaszki alkoholowe.

I tak drżenie w Murowie potęguje się, bo na wibracje świętego Wojciecha nakładają się wibracje lęku świętej Teresy i fala tektoniczna dociera aż do Cisnej – w Bieszczady, gdzie czuć ją wyraźnie i widać kręgi rozchodzące się w szklankach piwa i kieliszkach wódy na stołach w Siekierezadzie.

 

Powrót

R