Urodziny Kobiety w Środku Zimy

 

Urodziny kobiety w środku zimy

Zapatrzonej w płatki śniegu

Unoszące się w przestrzeni jak białe motyle nocy

Wichrem czasu miecione i opadające na lico

Kobiety w środku zimy tkwiącej

Z dłońmi w koszyk nadziei splecionymi

Do którego płatki śniegu cierpliwie łowi

Jak dni, które odeszły

Jak dni, które przyjdą

Koszyk wypełnia się bielą lekką

Jak  puch przemijania

I ciężką

Jak te dni, które stoją przed drzwiami

Urodziny kobiety w środku zimy

Zapatrzonej w płatki śniegu

Unoszące się w przestrzeni jak białe motyle nocy

Pod rozgwieżdżonym parasolem mroźnej nocy

Ta pieść o trzech miłościach rozbrzmiewa

Które trzeba przeżyć, żeby wiedzieć, że Ona

-Ta miłość, to taka realna ułuda

Jak te płatki śniegu

 Gasnące w dłoni kobiety w środku zimy

Urodziny kobiety w środku zimy

Posągowo trwającej

W sukni białej misternie przez mróz utkanej

W bezduszne, geometryczne struktury przemijania

Urodziny kobiety w środku zimy

Zadającej sobie pytania:

Gdzie zaczyna się pragnienie ogrzania dłoni?

A gdzie kończą się sny o zapałkach wypalonych?

Urodziny kobiety w środku zimy

Smutnej i zaniepokojonej

O te płatki śniegu

Hołubione w dłoniach

Jeśli Ci słuchaczu dusza zadrżała

Podejdź bliżej a zobaczysz, że nikt tam w mroku nie stoi

To tylko brzoza samotna

Na bieszczadzkiej łące

Łowi w ciemnościach w swe witki płatki śniegu

A nam wydawało się, że Ona… Samotna…

 

Powrót

R