Cisna grudniową porą


Grudzień opadł na naszą wiochę szarością i bielą, dzień skrócił się dramatycznie jak budżet Janka Rapera, który aktualnie w więźniu przebywa znaczy wczasuje się, Bula człapie z zakupami do domu, po drodze gubi śledzie, a Brego ochoczo podbiega i liże nieoczekiwaną zdobycz, Bula nieporadnie go odpędza i podczas tego zabiegu rozbija mu się flaszka żołądkowej, którą tulił pod kurtką. Utrata śledzi nie spowodowała takiego zamętu jaki usłyszałem po rozpęknięciu się flaszki.

- O kurwa, jebany pies! Niechby sobie wpierdolił te śledzie, ale ta moja biedna flaszka. W pizdu, mogłem ją wypić z gwinta pod sklepem, a tak poszło w chuj. Spierdalaj psie, no spierdalaj – dodaje rozjątrzony Bula.

Andrzej Motyl z Zaporem z sinymi ryjami od wina i zimna rechoczą z tej scenki sytuacyjnej, widzę, że zawiązali duet wzajemnego wsparcia zimowego. Wszędzie występują razem. Fudżis nie wrócił jeszcze z odwyku zaś Staszek już powrócił, ale najebany jest już po czubek głowy, oj ciężko się odwyknąć. Witek w transie zarósł jak święty Mikołaj, mógłby w szkole dzieciom prezenty rozdawać. Fachowcy od mega-budów (ci co najebali Pająkowi) kończą już nowy most, to Tadek Orangutan będzie miał nowy dom i Wojtek Stolarz Podłogowy nie będzie musiał go brać na święta. Mietek Nożownik pomaga mi w Siekierze przy drobnych pracach, nie pije już dwa tygodnie, czas ten wypełnia mu walka ze szczurem, który pomieszkuje u niego gościnnie. A, wybrano jeszcze nową radę gminy, powstały dwie frakcje (dla demokracji to ponoć zdrowo), ale mnie polityka mało interesuje. Bardziej fascynuje mnie ta ciągnąca się przez wieś biel i szarość w tej połowie grudnia i siedzę sobie przy kominku, który inżynier Pająk mi skonstruował i patrzę z lubością jak kot Kulka smacznie sobie zażywa snu w swoim koszyku i mówię do psa Brega:

- Ładny grudzień tego roku mamy panie psie, ciszmy się, że możemy się snuć przezeń jak ta biel i szarość.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R