Kurwysyny kosmici


W styczniu ruszyłem w podróż przez całą naszą ukochaną ojczyznę do Gdyni. Nie wyjeżdżałem ze wsi cały rok i trochę już zapomniałem, że istnieje coś więcej niż ta Cisna. Siedzę w późnonocnym środku lokomocji asfaltowej i obserwuję istoty przed sobą i obok też. Wszyscy wzierają się w jakieś świecące urządzenia, nawet para przede mną przez kilka godzin nie zamieniła ze sobą wielu zdań tylko kontaktują się z obcymi przez te urządzenia. Padł na mnie blady strach o odcieniu tego światła z tych urządzeń. Ja pierdolę, podczas mojej rocznej nieobecności w świecie dalszym niż moja wieś nastąpiła inwazja obcych spoza Ziemi zapewne. Kurwysyny kosmici wypierają ludzi. Patrzę przez szybę środka lokomocji i przerażają mnie sztuczne światła neonów, sztuczne światła oświetlające ten sztuczny świat kosmitów. Wystrój świąteczny bez śniegu podkreśla jeszcze bardziej tę atmosferę fałszu. Tylko znaleźć tę wtyczkę od wielkiego kontaktu, szarpnąć i zgasić ten świat kosmitów. Ciekawe co by wtedy zrobili? Kurwysyny kosmici opanowali świat, dobrze, że nie zabrali się jeszcze za moją wieś. Z grozą patrzę na to niepokojące zjawisko i chce mi się krzyczeć: Baflo ratuj!

A tak na poważnie to mam rozterkę i nie jestem pewny czy chcę przyjmować tę komunię nowoczesności, a może ujmę to jeszcze bardziej radykalnie, pierdolę nie chce jej przyjmować i dzięki bogom mogę się jeszcze chwilę bronić w szańcach mojej wsi… zanim przyjdą do niej kosmici wystrojeni w swoje sztuczne światełka.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R