Mucha


Ojciec mój pełnił w Cisnej funkcję szeryfa, jak często mawiał Fredek Hydraulik – szeryfa łobkręgowego. Jedne czynności służbowe były przyjemniejsze zaś inne niemiłe, ale cóż, szeryf ma swój łobkręg i musi oń dbać. Pewnego dnia przyjechali do ojca smętni panowie z powiatowego SB i nakazali, by pozyskać we wsi choć jednego tajnego współpracownika. Szeryf ojciec po latach opowiadał mi tą historię, nie ukrywał, że taka działalność konspiracyjna odrobinę kłóciła się z jego sumieniem:

- Jestem żandarmem a nie KGB – odparł smętnym panom z SB.

Ale rozkazy to nie symfonia nie zawsze komponują się z sumieniem. Szeryf ojciec usiadł w swym biurze posterunku w Cisnej i uderzając ołówkiem o blat stołu począł się zastanawiać nad potencjalnym kandydatem do teczki TW. I nagle olśniło go. W restauracji „Zacisze” pracował stróż nocny, starszy pan, który mógłby spełniać takie zadania i być obfitym źródłem informacji. Gdzie jak gdzie, ale w wiejskiej knajpie są wszystkie informacje świata, bo to przecież centrum życia publicznego. Ojciec szeryf zawezwał Onego człowieka jak mi opowiadał, długo nie mógł przystąpić do sedna sprawy, ale w końcu się przełamał i przebiegle zaczął:

- Panie Michale, pan pracuje na bardzo odpowiedzialnym stanowisku stróża nocnego w naszej knajpie, ma pan dostęp do ogółu ludzi, dużo pan tam słyszy, a właśnie w powiecie potrzebują takie tam różne informacje, może zgodziłby się pan zostać takim agentem.

I tu niezręczne milczenie, bo ojciec szeryf przekonany był, że wywoła jedynie oburzenie pana Michała, ale nie, on bez zająknięcia odparł:

- A czego nie, mogę pracować.

Ojciec szeryf bardzo się ucieszył, że ma to z głowy, ale pozostała jeszcze jedna rzecz do załatwienia.

- Panie Michale jeszcze jedna sprawa na koniec, wie pan to jest taka potajemna działalność, musi pan mieć jakiś pseudonim.

I tutaj pan Michał też zaskoczył ojca.

- A tak ja już mam pseudonim – Mucha.

Ojciec szeryf znał akta pana Michała, posiadł z nich wiedzę, że pan Michał miał taki pseudonim w nielegalnej organizacji pod tytułem UPA. Za tą swoją działalność po schwytaniu dostał „czapę” czyli karę śmierci, ale później kolejne amnestie objęły „partyzanta” i wyszedł po niecałych dziesięciu latach. Ojciec szeryf wstał, uścisnął dłoń panu Michałowi i rzekł na pożegnanie:

- No w sumie tak, jak pan już ma swój pseudonim z poprzedniej działalności to po co mieszać. Niech będzie Mucha, w końcu jeden pseudonim powinien człowiekowi wystarczaj na całe życie.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R