Nie wiem czy dobrze patrzę na te kwiaty


Pełnia lata, połowa lipca, kręcę sobie na rowerze przez Solinkę, nie mogę się nadziwić i nasycić szczodrością wezbranej łaski natury. Łąki wyolbrzymione letnimi deszczami kwitną różowymi wierzbówkami, fioletowe osty kołyszą na wietrze swymi rozczochranymi łbami, margaretki jaśnieją bielą i żółtością swego bystro patrzącego w niebo oka. Dzikie łubiny, niebieskie, białe i różowe w swej gromadzie zdaje się rozprawiają o pięknie tego świata. Bieszczady rozszalały się kwitnieniem i co dla mnie najważniejsze słychać już jak wzbierają swym szczękiem, szemraniem i chrzęstem szarańczaki. Tego dźwięku bardzo mi brakowało przez te długie zimowe miesiące i musiałem go sobie zastępować wsłuchiwaniem się w szmer rzeki Solinki i Wetlinki. Mijam na Majdanie sklepik w którym Mariolka jest teraz szefową i pozdrawia mnie Chudy, jeszcze bardziej przeraźliwie chudy niż oddaje to jego pseudonim artystyczny. Roztrzęsiony jakby jego cielesność była w wielkiej wojnie z duszą, jakby drżał na wietrze jak te liście osiki.

Kręcę dalej i podziwiam barwy kwiecia i mam w duszy też rozedrganie – pytanie:

- Nie wiem czy dobrze patrzę na te kwiaty.

Przed Żubraczym mijam stojącego w rowie Wanię, patrzy przed siebie jakby zastygł, jako ten głaz w Solince. Wyrzucony z domu, bo chleje i nie może przerwać tego sportu. Mietek Nożownik chciał sprzedać wczoraj jego telefon za 25 zł, a dzisiaj rano rower za dwie stówki. Wania płynie po tym morzu letniego czasu i nie może przestać. Kręcę dalej i moja wątpliwość narasta i potężnieje. Nie wiem czy dobrze patrzę na te kwiaty.

Na skarpie przed Solinką czerwienieją już poziomki, zatrzymuję się i delektuję się ich smakiem, cudownym smakiem lata, wolności i kwiatów. Myślę chwilę o Baflu, co to jest na odwykaniu i Witku, który ostro zarwał teraz w lipcu i spożywa z zapałem substancję, i niosę na barkach to brzemię – pytanie:

Nie wiem czy dobrze patrzę na te kwiaty…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R