Ta chwila wahania


Idę do pracy, a listopad cieszy moje oczy, igliwie modrzewi ściele się brązowo-złotymi pasami po obu stronach mojej prywatnej, żwirowej drogi. Łąki wypłowiałe gotowe do snu rozpościerają się przestrzenią otwartą w kierunku Łopiennika. Łanie przyzwyczaiły się już do naszej obecności i gapią się na mnie swymi wielkimi oczami, mają tutaj azyl, nocują w młodnikach świerkowych zasadzonych moimi dłońmi i żaden człowiek tutaj na nie nie poluje, podziwiam ich piękne, długie szyje - istny Modigliani. Wkraczam w ludzkie rejony, idę przez wieś, ładna jest ta Cisna, lubię ją taką opustoszałą, jest tak cudownie czytelna, że zdaje się być najbezpieczniejszym miejscem na tym świecie. W oddali widzę Staszka, który wyszedł ze sklepu, zatrzymał się na chwile i odpalił papierosa, po czym zastygł w tym geście na chwilę i wydał mi się taki prawdziwy. Pod murkiem na parkingu przykucnął Mietek Nożownik, jeszcze mnie nie widzi, patrzy się w ziemię i ta chwila jego wahania pomiędzy dwoma czynami najbardziej prawdziwie określa go jako człowieka, pod swoją „czarną ścianą”, stoi Janek Raper, uniósł głowę i patrzy na szybującego w niebiosach kruka i takie chwile wahania pomiędzy dwoma czynami najpiękniej fotografują ludzi, lubię tak patrzeć na te cudowne istoty i na te piękne chwile, one są takie krótkie jak mgnienie powiek, ale tak bardzo wzruszające i prawdziwe…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R