Brego i złodzieje

 

Pies Brego chlapie śliną na szyby drzwi wejściowych szczekając zajadle. Podchodzę i mówię:

- Co się kurwa tak drzesz?

I widzę, że przed domem przy jego misce sójki wydziobują mu karmę. Wypuszczam go, a ten pędzi jak oszalały za złodziejami. Po kwadransie wraca znużony, krótka chwila spokoju i zaczyna się od nowa tym razem rudy, puszysty lis delektuje się z miski psa przysmakami i to samo. Wypuszczam właściciela pokarmu, a ten po kwadransie wraca zziajany, aż mu z ryja kapie piana. Myślę sobie:

- Może to już koniec, ale nadzieja matka naiwnych.

Pies znowu przy drzwiach, tym razem to kot Kulka i kot o imieniu Szary wyżerają psu wiktuały. Ten zawodowo rozpędza to nienasycone zgromadzenie i stoi przed drzwiami, wpuszczam go do domu mówiąc:

- Daj już spokój, do trzech razy sztuka, już nie przyjdą złodzieje.

Ale się przeliczyłem, przyszło ku misce kolczaste stworzenie, jeż okrążając źródło karmy czerpie z miski pociesznie stając na dwóch łapkach. Tym razem nie wypuszczam już psa, a z zainteresowaniem obserwuję tego śmiesznego stwora. By uspokoić Brega głaszczę go po łbie i mówię:

- Nie martw się, oprócz jeża nikt Ci już nie zajebie karmy, bo księgową ze szkoły zamknęli w zeszłym tygodniu.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R