Cenny pracownik

 

 

Maciek Nowak z Wołomina to jest już ktoś w panteonie Siekierezady.

Ma swoją tablice pamiątkową w kiblu z widokiem na staw i ma swoją niedościgłą reputację. Jak powiada mi o swym przybyciu to nawet Manczis mówi z nieukrywanym podziwem:

- Ale będzie, kurwa, chlanie.

Maciek zaszczycił nas swoją obecnością na majówkę (a ten zjebas Jezus pojechał gdzieś nad moczary moczyć chuja w mule).

Nowak zameldował się w pokoiku gościnnym lokalu z widokiem na garaż Siekierezady i już pierwszego dnia tak się najebał, że spał na plandece od GMC 352, bo nie trafił do swojego łoża. Na drugi dzień, około południa, zwlókł się na dół i lazł nonszalanckim krokiem po korytarzu, a ja wyskoczyłem ze zmywalni i wydarłem się jak na tym filmie „Das Boat”:

- Alarm! Wszyscy na stanowiska bojowe, a ty Nowak zapierrrdalaj na salę i pozbieraj graty, bo nas zajebią te wycieczki!

Maciek staje na wysokości zadania i uwija się z tacami dzielnie, a po około godzinie lekcyjnej i dwóch litrach potu w końcu mówi:

- Chwilę mnie nie będzie, bo idę rzygać…

I nie ma go już chwilowo już wcale, ale dobre i to, na pewno lepsze niż Baflowe

„3 minuty” i można powiedzieć, że Nowak jest oddanym pracownikiem - aż do wyrzygania.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R