Dla chaosa mówimy "nie"

 

Cierpliwością istoty ludzkie do dzbana śmierci się gramolą jak te małe muszki owocowe do wina. I nie ma się, co śpieszyć, i nie ma, co panikować tylko trzeba brać przykład z tego staruszka, który z mozolnym uporem podnosi w parku kasztany i chowa je w dłoniach, jako ten skarb życia. Dla chaosa mówimy "nie" - takie hasło szepczę sobie w ten szary, piękny, styczniowy dzień przechadzając się z moim szarym psem po szarych, śpiących łąkach. I trochę może lęku we mnie, bo kruchość ludzkiego żywota jawi mi się, jako to źdźbło zeschniętego ziela, ale coś we mnie krzyczy "dla chaosa mówimy nie" i coś mi nakazuje się radować i próbuję układać sztorm zdarzeń we własną encyklopedię logiki i tkwię tutaj na mostku kapitańskim swojego dzisiejszego dnia i staram się uporządkować te żywioły wrażeń. Dla chaosa mówimy "nie" - rozdziera mnie od środka ten milczący krzyk, dla chaosa mówimy "nie" - czuję wielką potrzebę wypełniania tego przykazania i tkwię tutaj na tej łące uśpionej, jako ta Temida ślepa, a w jednej mej dłoni dzierżę źdźbło zeschniętego ziela, a w drugiej staram się udźwignąć ten ciężar muszki owocowej i wypowiadam to pragnienie: "To dla ciebie chaosie moje skromne dary od mojego istnienia".

 

Powrót

                                                                                                                                                  R