Oszustwo

 

Tak się jakoś narobiło, że poczułem się oszukany, pewnego dnia obudziłem się z niepokojem i spojrzałem za okno w czystość i biel śniegu i przed oczami pojawił mi się wielki transparent jak na pochodach pierwszomajowych - OSZUSTWO. Uświadomiłem sobie, że system społeczny, w którym funkcjonuję chce mnie oszukać. System ten pragnie bym został pierdolonym trybikiem pracującym coraz wydajniej by podtrzymywać chory z zasady ustrój oparty o produkcję i sprzedaż, o barwne reklamy i ciągłe kupowanie niczego, co jest przedstawiane i przewartościowywane, jako jakaś niebotyczna szczęśliwość. Uświadomiłem sobie, że moje starania powodują tylko to, że na moim grzbiecie jedzie jak na wielbłądzie coraz więcej urzędasów, cwaniaków, polityków i innych czarnoksiężników, którzy nie żyją dzięki tworzeniu dochodu własnymi rękoma, a wysysają go z pracujących jak komary. W mediach banki uprzejmi nas proszą by brać sześćdziesiąty szósty kredyt na niezbędne do szczęścia dobra, to przedsięwzięcie firmują twarze zdawałoby się mądre ze sfery kultury i sztuki, ale jak te twarze są mądre skoro robią to za pieniądze i później Stasiek wieszając się przez bankructwo mówi przed skokiem na bungie:

 - Franek Kimono mnie oszukał, miało być tak pięknie z tym zielonym bankiem...

Czesiek co rzucił się pod pociąg, bo nie mógł wydolić na czwarty kredyt zanim położył głowę na szyny krzyknął:

 - Wszyscy jesteśmy Chrystusami, a pan Marek tak ładnie do kredytobrania zachęcał!

Jak już się poczułem oszukany to pasowałoby coś z tym zrobić, pasowałoby powiedzieć NIE tym wszystkim hienom, które jadą na naszym grzbiecie, więc ja to wdrażam w czyn wycofuję się powoli z kart kredytowych, kredytów odnawialnych i tych nieodnawialnych, pierdolę te odpustowe mamidła, promocje i okazje. Człowiek bogactwo swoje ma zdeponowane za darmo w swoim istnieniu i w banku tej ziemi, a głównymi odsetkami tego kapitału ma być radość z tego otaczającego nas piękna, ten kapitał ma dawać prawdziwe szczęście. Jeśli jest piękne i ciepłe morze, a nad nim plaża ze złotego piasku i każdy od wieków mógł leżeć na niej i kąpać się w falach czystych wód, to dzisiaj trzeba sobie to kupić, a żeby sobie to kupić trzeba niewolniczo pracować. Nie znam się na skomplikowanych systemach społeczno-politycznych, ale obudziwszy się dzisiaj poczułem się oszukany, bo system sprzedaje nam coraz więcej rzeczy, które kiedyś przynależały się darmo z racji tego, że się istnieje, doszło do tego, że sprzedaje się nam szczęście w postaci wyobrażenia o nim. Dzisiaj poczułem się oszukany, więc zmuszony jestem powoli wychodzić z tego systemu, bo się nań nie godzę i nieprawda, że nie ma innych dróg, tylko ta największa rozwinięta z tego szarego asfaltu należy do tego systemu, ale czy prowadzi ona człowieka do szczęścia - nie mam złudzeń na pewno nie, jedyną drogą dla mnie jest opuszczenie tego jedynego traktu i poszukiwanie własnej dróżki, a czy ją znajdę czy nie, nie wiem, ale będę miał świadomość i poczucie wolności poszukiwań i żadna mądra twarz z telewizora nie będzie mi pierdolić, co jest dla mnie największą szczęśliwością, a początkowy kapitał na tę wędrówkę mam - to jest odwaga wyboru. I myślałem, że dzisiaj jestem już wolny, po czym dzwoni do mnie urządzenie przekazujące głos na odległość i pan namolnie zachwala super okazję darmowych minutek plus poręczny laptopik, nie mogę przerwać jego słowotoku i kiedy mi się to udaję pytam:

 - A ty już masz ten produkt?

 - Ja proszę pana nie mam jeszcze.

 - No to sobie kurwa to kup, a jak będziesz od tego szczęśliwszy to zadzwoń do mnie i powiedz mi o tym, bo na razie widzę, że te nieprzeliczone minutki służą większości do rozprzestrzeniania wokół swojego zagubienia i samotności w tym systemie tylko nikt tego nie widzi i nie słyszy, bo kierowane jest to do milionów, więc gościu lepiej stań przed swoimi najbliższymi i krzycz:

"jestem zagubiony i samotny!", a nie wydzwaniaj do tysięcy obcych ludzi by zarażać ich tym samym, czyli kosmosem samotności.

 - Wariat - usłyszałem z drugiej strony i gość się rozłączył.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R