Smutna pieśń żurawi

 

20 października przybłąkał się do naszej wsi, do tego naszego centrum wszechświata Cisnej, pomalował sufit nieboskłonu na błękity i nie dodał ani jednej białej chmurki. Po tym morzu nasłonecznionym płyną fregaty żurawi zawodzące swą smutną pieśń. Lasy na stokach gór bieszczadzkich osiągnęły apogeum swych barw, chyba piękniej już nie będzie, pod połoniny wypełzł czerwonobrązowy kolor buków, modrzewie już się złocą, czereśnie dzikie płoną swym ogniem przyciągając wzrok. Nieskończone połacie łąk pożółkły i falują jak nieposkromiona pustynia, rzadko gdzie niegdzie odzywa się świerszcz. Dzisiaj pracuję, aż żal znosić to społeczne poświęcenie, wymykam się, co chwilę na dwór by sycić duszę smutną pieśnią żurawi, na torach kolejki śpi Tadek zgrzewka, przechodzący koledzy uśpionego tłuką w szyny kamieniami, wydzierając się:

- Tadek, pociąg jedzie!

Ten odczołguje się dzielnie na bok mamrocząc:

- Wiem, wiem przecież słyszę.

Milkną śmiechy gawiedzi, psotnicy odchodzą a Tadek znowu zasypia na szynach, rzeka Solinka klarowna sunie swą wędrówką niestrudzoną jak wąż z kryształu, płyną w jej przejrzystości liście jaworów, buków, jarzębin i jesionów. Spoglądam z mostu na ten ruch kolorów i urzeka mnie to zjawisko płynięcia wszystkiego w przestrzeni, a żurawie na niebie bieszczadzkim czas dźwigają na swych skrzydłach, to chyba on jest dyrygentem ich smutnej pieśni. Przez most przechodzi z koszem grzybów Tadek Oleksy, pytam się:

- Co robi Marek Co Nie Robi Nic Najbogatszy Człowiek W Bieszczadach?

- Śpi, a co ma robić, śpi najebany – udziela zwięzłej odpowiedzi Tadek.

Marek spieniężył część ojcowizny po Pezexie i teraz już wiadomo nam wszystkim w Cisnej co robią bogaci ludzi posiadający odpowiedni zapas gotówki – śpią najebani i są szczęśliwi. Turyści łowią jeszcze piękno bieszczadzkiego świata, jest jeszcze gwarno, choć ja marzę już o spokoju i ciszy żebyśmy znowu mieli trochę naszą wioskę tylko dla siebie. Spoglądam na niebo i widzę żurawie żeglujące z uporem na południe i słyszę ich piękną, smutną pieśń i rzeka Solinka szemrze coś cicho i nadciąga wieczór oznajmiając swoje nadejście chłodem już czas, by umarł ten dzień, już czas…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R