Taczka

 

Taczka - niby sprzęt prosty, nazwa pochodzi od paczki i toczenia się, czyli taka paczka w ruchu na jednym kółku. Taki sprzęt na wsi jest niezbędny służy do transportu obornika, cegieł, malty, drewna na opał i oczywiście Marka, Co Nie Robi Nic Najbogatszego Człowieka w Bieszczadach. W tym przypadku taka taczka jest również sprzętem psychologicznym, jest machiną przeznaczenia i powtarzalności błędów stworzycieli. Ojciec Marka – Pezex (zakopywacz ludzkich ciał, czyli grabarz) spożywając w restauracji „Zacisze” trunki procentowe miał w czasie powrotów do domu taką barierę nie do przebycia na wysokości domu Flapsa. W tym miejscu na skutek jakichś miejsc mocy bądź czakramów naszej planety, nogi odmawiały mu posłuszeństwa i zalegał w śniegu, (jeśli to była zima) w błocie (jeśli to była wiosna), w pachnącej trawie (jeśli to było lato), a jesienią we wszystkim naraz. Czujny Flaps podjeżdżał w czasie takich okoliczności taksówką ciśniańską, czyli taczką i ładowano Pezexa na „paczkę w ruchu” i wieziono do domu. Pezex wyśpiewywał w czasie tej podróży swoje lalalalala. Marek chcąc zanegować poczynania swego rodziciela często mawiał krytycznie:

-Taczką go już wożą do chałupy, pośmiewisko z siebie robi.

Z takimi łatwo wydawanymi sądami należy uważać, należy też bacznie przypatrywać się poczynaniom stworzycieli, bo szybko idziemy ich śladem i lepiej być czujnym i wiedzieć, co robią dobrze, a co źle by nie wpaść w ten sam szablon, ale Marek, Co Nie Robi Nic nie wiedział jeszcze tego, dopiero miał się dowiedzieć dnia wczorajszego jak go zawieźli tą samą taczką spod Flapsa do domu. Pezex jest już w zaświatach i postanowił się odrobinę zemścić na swym synu marnotrawnym. Marek przyswoiwszy kilka win w centrum Cisnej skalkulował swe siły nieodpowiednio i stało się, padł w miejscu, w którym zalegał Pezex. U nas zima, więc Marek zaległ w białym całunie, wierzgając nogami i rękami jak żuczek, walczył mężnie i przebijała mu się w mózgu ta myśl straszliwa, że tkwi w tej samej matni, co Pezex, że drogi ich tak właściwie się niczym nie różnią tylko może czasem, w którym przebiegają, bo przestrzeń ta sama. Jak zawsze czujny, Flaps polecił Tadkowi Zgrzewce dobyć taryfę – znaczy się taczkę i załadowali Marka, Co Nie Robi Nic na pakę. Marek ostatkiem sił po dwakroć próbował się bronić w czasie transportu, ale skutkowało to tylko tym, że lądował na pysk z taczki w zmrożonym śniegu. Tadek Zgrzewka z Flapsem wyładowali Marka pod jego chałupą i Marek leżąc przy białej ścianie domostwa w akcie kapitulacji smętnie sobie i światu zanucił pieśń Pezexa lalalalala, a z oczu spłynęły mu łzy...

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R