Tylko ja jeszcze pamiętam, że istniałeś

 

Połowa września szeleści suszą, połowa września chrzęści suchym korytem rzeki Solinki, połowa września ryczy na trąbitach jelenich gardeł odwieczną pieśń pożądania życia. Brak deszczów przyspiesza malowanie kolorów na drzewach, krzewach i trawach. Piękna ta jesień, jakoś mniej się jej nawet lękam, nie drżę już oczekując żurawich krzyków pożegnania. Wracam ze wsi do domu na górę Horb, traktuję to zawsze jak misterium nabożne, po drodze jest tyle cudownych szczegółów- na drodze wygrzewa się brązowa żmija z czarnym zygzakiem, przypatruję się jej i najgroźniejsze z jej żmijowej grozy wydają mi się jej oczy z zimnym spojrzeniem, z niewzruszonym spokojem dźga mnie w ludzkie lęki. Idę dalej, na miedzy między jedną łąką a drugą jabłonka brzemienna owocami, niektóre już leżą u jej stóp, w nocy przychodzą do tej cukierni natury łanie i byki jelenia karpackiego. Podchodzę bliżej i czuję wyraźnie to charakterystyczne piżmo byków znaczących rewir, przy jabłonce obłamane gałęzie wierzbowe obdarte z kory świadczą o tym, że we krwi samców jest już potęga adrenaliny. Przemyka mi pod nogami cień, spoglądam w górę i spostrzegam pięknego jastrzębia, po czym mój wzrok powraca na falujące łąki i nie mogę się nadziwić, że piękno każdego dnia jest inne i jeszcze piękniejsze. Docieram do domu i idę rąbać drewno do kaflowej kuchni, ustawiam duży kloc na pniaku i rozłupuję go na wiele części, przypominam sobie, że drewno to pozyskaliśmy z Tadkiem Zgrzewką dwa lata temu z wielkiego buka, który runął ze starości z nieba na ziemię. Spojrzałem w miejsce gdzie rósł na obrzeżach łąk i przypomniałem sobie jak wielką przestrzeń zajmował, jak pięknie się zielenił na tle błękitnego nieba, jaki był dumny ze swego, co najmniej dwustuletniego istnienia, rąbiąc następny kawał jego ciała rzekłem:

- Tylko ja jeszcze pamiętam, że istniałeś.

Zostawiłem siekierę wbitą w trzeci kawał jego martwego ciała i poszedłem na skraj łąki, zatrzymałem się przy zmurszałym pniaku należącym do tego potężnego drzewa i spojrzałem w górę tak jakby on tu jeszcze stał dumny i potężny, tak jakby on jeszcze szumiał swymi tysiącami liści na jesiennym wietrze... Rzekłem doń:

- Tylko ja jeszcze pamiętam, że istniałeś...

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R