Wojtek Stolarz Podłogowy, co z życia trumnę sobie robi

 

 

Koniec lipca zastygł bezwietrznym, upalnym powietrzem jakby beton stężał w przestrzeni, lubię taką zupę życia, wszystko wybujałe i dorodne. Na obrzeżach dróg bieszczadzkich pojawiły się już płonące żółcią kwiaty rudbeki szalonej, bobry powiększyły pod „przełęczą” swe tamy magazynując więcej wody, lubię ten parny czas, bo to czas szumu liści, szumu rzeki Solinki i Wetlinki i chrzęstu szarańczaków, im cieplej tym one szybciej chrzęszczą w trawach. I zamykając oczy ma się wrażenie, że na tym dźwięku unosi się cała przestrzeń z górami, rzekami. i potokami. Nabyta przez człowieka świadomość odczuwania piękna jest wielkim szczęściem istnienia, a WSP trumnę z życia sobie robi i ostro zachlewa się już kilka dni, chodził już po wsi w czarnym biustonoszu i boso, menel ciśniański jaśnieje szczęściem, bo oto pasterz nędzy zjawił się w Cisnej. Przy Siekierezadzie w stawie brodzi biała czapla zafascynowany mówię o tym Róży, która pędzi zrobić jej zdjęcie, a za Różą pędzi WSP by zobaczyć śnieżnobiałą istotę, uosobienie czystości i wolności, czapla zrywa się do lotu spłoszona i po chwili szybuje na błękitnym niebie patrzymy na nią tęsknym wzrokiem nasza trójca święta ja, Róża i WSP co trumnę sobie z życia robi i ta biała czapla jest taka piękna jak te dziecięce pragnienia WSP Czapla znikła za górą i w milczeniu zastanawialiśmy się wszyscy czy to umarły pragnienia WSP, a później ja lałem wódę, a Wojtek ją chlał i nie było białej czapli ani pragnień Wojtka o czystości i wolności tylko normalny alkoholizm, bo WSP to człowiek, który trumnę za życia sobie robi.

Powrót

                                                                                                                                                  R