Zemsta

 

Raper nawiedza Siekierezadę, jako ten upiór niechciany, ma dożywotni zakaz wstępu, bo jego powierzchowność jest nieapetyczna dla innych konsumentów. Głód alkoholowy i nikotynowy zmusza go niekiedy do zajmowania strategiczne stanowiska żebraczego przed murami Siekiery. Przepędzamy go, jako to ścierwo niechciane i ani mu jebnąć zdrowo ani co tam, no, bo nie ma i nad kim się pastwić, przecież on ledwo siebie już sam nosi. Przeto przepędza się go, jako tę muchę sralwę i już. Mimo zakazu Jasiek próbuje łamać niepisaną umowę i oto przed sylwestrem wszedł do korytarza, rozścielił sobie naszą gumową wycieraczkę i zaległ tam wygodnie, czym wkurwił mnie, bo miałem już za dużo na głowie, więc wykopałem go na zewnątrz i porzuciłem w błocie. Nie ma się, czym chwalić żadne to zwycięstwo nad Jaśkiem Raperem. Na drugi dzień idę sobie spokojnie przez parking i słyszę za plecami:

- Chuj ci w łeb. - Odwracam się, a to Jasiek życzy mi tak miło w Nowy Rok.

- A cześć Raper, dziękuję za dobre słowo – a jednak chuj pamięta – powiedziałem do siebie. Zamykając lokal późno w nocy mój wzrok padł na popielniczkę zrobioną z miski psa przed wejściem, była jak zwykle pełna kiepów i narodziła się w mej głowie myśl o zemście.

- Ja cię chuju urządzę – rzekłem i wróciłem do lokalu, wyjebałem wszystkie kiepy do pieca.

Wracając do domu byłem usatysfakcjonowany swoim mściwym czynem, bo wiedziałem że o świcie Raper pozyskuje w naszej misce tytoń.

- O jak pięknie smakuje zemsta podana na zimno – powiedziałem do siebie i zanurzyłem się w gwiaździstą noc.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R