Bieszczadzkie bumy gospodarcze

 

 

Wiele było pięknych bumów gospodarczych w Bieszczadach. W socjalizmie przybierały one cudowne formy paranoiczno-romantyczne, były zupełnie oderwane od ekonomii, wnikliwy zapyta od razu:

-To jakiż to kurwa cud gospodarczy poza ekonomią?

Ależ to były cuda w czystej swej formie. Najprawdziwsze cuda. Dla przykładu: hodowla gęsi na Solince – dla pomysłodawcy była to oczywista klapa, ale dla wszystkich drapieżników (lisów, wilków, niedźwiedzi, kruków i kun) był to prawdziwy bum gospodarczy. Białe gęsie pióra okryły łąki w środku lata puszystym śniegiem.

Rysiek poeta przedsięwziął na Strubowiskach przemysłową uprawę czosnku, ale było to przedsięwzięcie bardziej na granicy eksperymentalnej poezji niż gospodarki rolnej. Na hektarze zasianego areału znaleziono trzy główki czosnku – w tym dwie niedźwiedziego.

Iglopol – czyli przedsiębiorstwo marnotrawienia państwowych pieniędzy (w skrócie PMPP) hodowało ku uciesze bieszczadzkich leśnych mięsożerców owce, bydło i trzodę chlewną. Wprowadzano egzotyczne uprawy np. barszczu kaukaskiego, który rozrósł się i namnożył, a później poparzył w prącie nie jednego kołchoźnika oddającego w nim mocz piwno-alkoholowy. Należy zaznaczyć, że mocz był oddawany po pracy, a alkohol przyswajany w pracy.

Po osiemdziesiątym dziewiątym roku bumy gospodarcze nabrały impetu. Zauważono, że takie zjawisko powinno być oparte o pierwiastek ekonomii i to był już koniec tych cudowno-paranoiczno-romantycznych bumów socjalizmu.

Na pierwszy ogień bumów kapitalizmu poszły knajpy – każdy otwierał takową i po okresie wcześniejszych niedoborów substancji obywatele Bieszczadu doszli do słusznego wniosku, że każdemu chce się pić i to jest najlepszy interes. Na drugi strzał poszły stadniny koni – wszyscy doszli do wniosku, że jak już się człowiek w knajpie napije, to od razu chce zostać „kombojem” - takim, jak ten Janek Wayne, albo Klin Eastwood, że chce się wskoczyć na koń i pogalopować do drugiej knajpy słuchając w duszy muzy Ennio Morricone. Po koniach nadeszły agroturyzmy – mało się to różni od hodowli konia, tyle, że hoduje się turystę. Też daje się mu spać, żreć i pić. Są pewne wyjątki od tego populistycznego pędu, np. Władek Karabin nim zaczął się wkręcać w taki agroturyzm, to jako nasz dyżurny filozof przemyślał to i przestrzegł nas wszystkich i siebie tymi oto słowy:

-Pierdolę taki interes, żeby mi się jakieś obce ludzie kręcili po moim własnym domu i mnie wkurwiali.

Do bumów można zaliczyć jeszcze kompleksową obsługę turysty, którą zajmują się powstające biura sportów i rekreacji wszechstronnych, gdzie można sobie skoczyć na bungie, popływać kajakiem, wypić samogona w ciemnym lesie i pojeździć terenowym samochodem bądź quadem po obszarach chronionych, a jeśli i tego mało, to można sobie skoczyć na bungie, tylko tak odwrotnie – nie za nogi, tylko za szyję - jest to rozrywka raczej jednorazowa, ale na pewno ekstremalna.

Do bumów bieszczadzkich należy też pisanie książek i tomików. Rysiek Poeta specjalizuje się w tomikach, w których zawarta jest poezja., ja specjalizuję się w opowiadaniach magiczno-realistyczno-pojebanych, Krzysiek Antoniszak reprezentuje kulinarną literaturę Si-Fi, a za torami powstają dokumenty prawie jak z IPN-u.

O! Byłoby mi umknęło! Jest jeszcze bum na ikony. Ten zapoczątkowała moja żona, teraz ikony piszą wszyscy: Mrówa, Teresa, Kaśka, Grażyna, Kazek, Staszek, dwóch Janków i jeden Andrzej. Fajny jest to bum – taki uduchowiony i metafizyczny. Ja też poczyniłem kilka dzieł, najczęściej Chrystusa Pantokratora, ale zaniechałem, bo mi się wiara przewartościowała. Jest też bum na inną sztukę – tę zarazę również rozprzestrzeniła po części moja żona – wszyscy malują, mieszają farby, ścibolą, latają ze sztalugą i paletą.

Jest jeszcze bum na śpiewanie łemkowskich piosenek i na teatr wiejski. Kilka bumów innych jeszcze by się znalazło, Tadek na przykład zapalczywie wydłubuje z nor borsuki, bo jest bum na ich smalec. Chłopaki zza góry kradną o świcie najebanym wędkarzom nad Soliną wędki, bo jest bum na tańszy sprzęt wędkarski. Baflo pierdoli głupoty, bo na to też jest bum zawsze.

Jak widać ekonomia Bieszczadu stoi na dość wysokim poziomie i póki co, to cały czas słychać wokół: bum, bum, bum...

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R