Chodor przeparkował


Adama wszyscy znają, jego dewizą jest: pracuję za damski chuj, żyję za damski chuj i zdechnę za damski chuj. Chodor jest pracownikiem stulecia u naszego sąsiada, codziennie rozkłada towar, handluje, a później go zwija. Przy tym cały czas kaszle, charka i pluje na parkingowy asfalt, napierdala z gwinta browary i skutecznie udaje trzeźwego. Feralnego dnia małżonka pracodawcy Chodora zaparkowała samochód przed „pamiątkami”, nad którymi pieczę roztacza Adam i przepadła gdzieś jak kamfora. Chodorowi nie dawało to spokoju, bo pojazd zasłaniał wystawiony towar, poprosił kilka przypadkowych osób o przepakowanie maszyny, gdyż kluczyki były w stacyjce, ale ludzie odmawiali i słusznie, bo każdy średnio rozgarnięty tak, by właśnie uczynił. Adam w akcie desperacji wsiadł za koło sterowe, uruchomił silnik, ruszył z kopyta i przyjebał w dwa spore świerki oraz jeden słup ogrodzeniowy, zatrzymując się na nim skutecznie rozjebał jedną trzecią część pojazdu. Ten wypadek motoryzacyjny nie jest niczym nadzwyczajnym, ale to zdarzenie doskonale oddaje sposób myślenia Adama, by zrealizować własną, paranoiczną wizję poświęci wszystko na ołtarzu własnego pierdolca i dzięki bogu, że nie pracuje on w obsłudze promów kosmicznych, bo odkręciłby śrubę mocującą silnik, by przykręcić ją do obluzowanego koła taczki. Dużo wiem o metodologii pracy tegoż jegomościa, gdyż też byłem jego pracodawcą, ale dzisiaj dojrzałem do tego, by się przyznać:

-Adam, Ty nie jesteś pierdolnięty, pierdolniętym byłem ja, że Ciebie zatrudniałem..

 

Powrót

                                                                                                                                                  R