Człowiek z dupą na wierzchu


To będzie poemat o człowieku z dupą na wierzchu, o człowieku, który nie miał nic do ukrycia, o człowieku uczciwym, który tylną część ciała obnażył publicznie na stałe, by dać manifest przejrzysty czynów swych wszelakich. Człowiek ten z dupą na wierzchu wszędzie chadzał, a jak kto nie wiedział dlaczego to zaraz głupoty za nim gadał. Matki dzieciom oczka dłonią zamykały, że niby zboczony człowiek, a on tylko całą prawdę o świecie transparentował, że goła dupa na wierzchu to cała prawda obnażona. Człowiek z dupą na wierzchu na wójta we wsi startował, ale wyśmiała go gawiedź, że on nic nie wart bez gaci, ale któż by uczciwszy był od niego nic nie zakrywającego człowieka z dupą na wierzchu wybierzcie włościanie. Nikt nie rozumiał człowieka z dupą na wierzchu i chuj to będzie nie poemat, bo co tylko ten człowiek chciał uczynić to dyskryminowała go ta jego gołość-uczciwość, że niby tę dupę miał na wierzchu. To naród stwierdził okrutnie tylko go kopać po tej dupie by się chciało, a człowiek zwątpił w swą misję i rzekł tylko:

- Jak już mam tę dupę na wierzchu to wysram się przy okazji.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R