Nikt nie wspomni Bafla


Jesień piękna barwi setkami kolorów nasz świat, wody w potokach i rzekach wezbrały niosąc w zapomnienie żółte, brązowe, czerwone liście które posypały się jak nasze dni, a obywatel Baflo na odwyku już cały miesiąc. Wieś bez tego sławnego męża funkcjonuje jak gdyby go nigdy nie znała, słońce samo wschodzi w dolinie pomiędzy Falową a Łopiennikiem, a ja myślałem, że to Baflo je codziennie pracowicie dźwiga, słońce zachodzi samo za Honem, a ja myślałem, że to Baflo codziennie je tam skrywa. Wszyscy we wsi wiedzą co mają robić i robią to jak zwykle, a ja myślałem, że to Baflo tym wszystkim steruje, nawet zegarki odmierzają cierpliwie wszystkie swoje sekundy po kolei, a ja myślałem, że to Baflo czas odmierza. Cisza jakaś taka jesienna po Baflu nastała, nikt go nie wspomni, nikt za nim nie tęskni jak go te trzydzieści dni nie ma, a co będzie jak go w ogóle zabraknie, a ja myślałem, że to on jest zawiadowcą światów i chyba tylko przez tę moją niewiedzę i pomyłkę jesienną ja go tylko sobie wspominam jako ten jeden z milionów jesiennych liści:

- O! Baflo przebarwiony na sucho i poskręcany z braku wina leży sobie na odwyku jesieni od tego całego bujnego lata.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R