Pani Wierzbickiej nadszedł czas podróży

 

 

W jesień barwną pani Wierzbickiej nadszedł czas podróży. Bieszczadzkie lasy wymalowały całe jej życie na swych stokach, wszystkie godziny, dni i lata w barwy zaklęte. Na tym jesiennym pejzażu dzisiaj ostatni raz zaszeleściły liście, ostatni raz wzeszło i zaszło słońce, jesienne liście jak ludzkie losy spadają w dół, przy tym jeden płynie łagodnie i równo, drugi szaleje i wiruje, trzeci podrywa się jeszcze kilkakroć z ziemi. Jesienne liście jak ludzkie żywoty, jeden stonowany, drugi wielobarwny, trzeci jakby z dwóch złożony. Każdy inny, ale wszystkie podlegają temu jesiennemu prawu. Z matki życia – drzewa w dół na ziemię. W dzień wiatr porywisty zamiótł wszystkie dni pani Wierzbickiej jak te liście miecione przez wieś. W nocy gęganie odlatujących na południe gęsi postrzępiły ludzkie lamenty.

Pani Wierzbickiej nadszedł czas podróży w jesień barwną...

 

Powrót

                                                                                                                                                  R