Piękna metafora

 

 

Kurwa, to słońce w styczniu wschodzi i zachodzi, jak ta piłka do kosza – nim się odbije, to już jej nie ma. I tak napierdalają te wszystkie zimowe dni, jak to kozłowanie tego pomarańczowego balona. To tak, jak baflowe chlanie – budzi się i bania, bania, bania, i film mu się urywa, i ciemność, ciemność, ciemność, a później kac, jak świt wstaje i bania, bania, ciemność i kac. A to słońce, jak ta piłka do koszykówki błyskawicznie kozłuje mu przed oczami i tak ten styczeń popierdala.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R