Remont


Kazek siedział na kiblu, przed sobą miał brodzik kąpielowy z fajnych, przezroczystych szyb skrojony, obok w kuchni koledzy nawoływali do kolejnego toastu. Kazek skończył na tym sedesie to, co zaczął, dźwignął się, bo chciał zdążyć na kolejne podniesienie pańskie-kieliszkowe, ale błędnik źle coś obliczył i Kazek przebił się głową przez ten ładny brodzik, rozjebał go w ruinę, po czym jakoś się wygrzebał z tych szczątków, otworzył drzwi do kuchni, ale tak go jakoś zamiotło, więc chwycił się klamki, ale jak upadał to się jej nie puścił i wyrwał swą bezwładną masą całe drzwi z futryną. Narobiło się kupę rumoru, koledzy chcieli pomóc, to wstając wyjebali i stratowali masywny stół, wszystko runęło na podłogę, a jednego biesiadnika tąpnęło na okno podzielone szprosami i wypierdolił się z nim na pole. Wybiegli przed dom ratować kompana, bo się zakrwawił na tych szybach, a Kazek odpalił samochód, załadowali rannego i ruszył, ale na krótki dystans, bo zajebał w brzozę, ta się złamała i runęła na pojazd, wgniatając dach do połowy. Kazek nie mógł wysiąść z pojazdu, to zaordynował by kumple odpalili piłę motorową i usunęli drzewo. W zamieszaniu jeden bardziej aktywny ściął buka, który pierdolnął na chałupę, łamiąc pół więźby dachowej. Do świtu nie mogli się wydobyć z tego armagedonu.

Po latach i gruntownym remoncie domu, obejścia i samochodu, Kazek zaprosił kolegów na parapetówę. Usiedli i bali się ruszyć. Jeden z nich rzekł:

- Kurwa, żeby się tylko nie zaczęło tak jak wtedy.

Kazek poparł go:

- Takiego jebanego armagedonu nigdy nie doświadczyłem, nie mogę do dzisiaj pojąć, cokolwiek żeśmy wtedy zrobili ze wszystkiego wychodziła chujnia. To chyba była kumulacja pecha, ale nie przejmujcie się chłopaki, na zdrowie!

Podniósł kieliszek, a ktoś trącił butelkę na stole, która niebezpiecznie się zakolebała, ale nie upadła. Wszyscy w napięciu zastygli i bali się wykonać jakikolwiek ruch. Jeden z biesiadników rzekł:

- No to zaryzykujmy i spróbujmy jak nam pójdzie dzisiaj, trzeba przerwać tę czarną serię. To na zdrowie chłopaki!

 

Powrót

                                                                                                                                                  R