Styczeń w Bieszczadach i Oświęcimiu


Do 17go stycznia można było cały czas kręcić na rowerze, 18go zaczęło solidnie sypać i mrozić przeto uziemiło mnie na tydzień. 25go odpuściło i mgły zasnuły góry na kształt szarej świątyni niepokoju, w której wszystkie istnienia są tylko cieniami, cieniami ludzi w pasiakach z naszywkami definiującymi ich przynależność do określonej grupy Żydzi, komuniści, kryminaliści, cykliści i filateliści. 25go stycznia przestaje mieść śniegiem wykorzystuję tę lukę i kręcę na rowerze przedzierając się przez te mgły szarego niepokoju i czczę w myślach wszystkich ludzi, których popędzono w raj niebieski ceglanym korytarzem oświęcimskiego krematorium. Kręcę na rowerze, a na białym śniegu wokół leżą tysiące nasion rozdmuchanych przez styczniowe wiatry tylko garść z nich wzejdzie życiem na wiosnę, pozostali skazani na zagładę przepadną w świątyni wiecznego niepokoju, ich światy nigdy już nie zakwitną. Kobiety, mężczyźni i dzieci z Oświęcimia tylko garstka ujrzała wyzwolicieli, którzy otworzyli im bramy do życia.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R