Stypa Mietka Nożownika i Andrzeja Motyla z uciekającym Baflem w tle

Czcij imię brata swego jak siebie samego

 

Oto wykruszył się pierwszy z braci Szumańskich, wszystko wskazuje na to, że będą wykruszać się nie względem starszeństwa, a od końca, czyli od najmłodszego. Trudno dostrzec rozpacz w braciach Janka: Mietku Nożowniku i Andrzeju Motylu, bo zachowują się jak co dzień – wchłaniają substancję.

Andrzejowi dopisuje nawet humor. Nazajutrz po zgonie Rapera zatrudniłem Mietka, Bafla, Fudżisa i siebie przy zalewaniu betonem tarasu przy chałupie . zaczynamy o dziesiątej, a o dziesiątej trzydzieści uprzejmie zwalniam dyscyplinarnie Mietka, a za powód wyjebania z pracy podaję: „Za leżenie przy betoniarce razem z wyjebaną taczką cementu i psem Bregiem, który pomyślał, że to tak ma być”.

Nie zrobiło to na Mietku wrażenia. Leżał sobie nadal, a Brego zżerał jego kiełbasę na drugie śniadanie. Dopiero jak wziąłem aparat i oświadczyłem Fudżisowi:

-Zrobię chujowi zdjęcie jak leży przy betoniarce z psem i da się na fejsbuka. – wówczas Mietek Nożownik zerwał się, aż żwir zachrzęścił i pognał z Horbu w dół drąc ryja:

-Wkurwiłeś mnie! Wkurwiłeś mnie!

O jedenastej zero zero, to ja pędziłem aż żwir chrzęścił za obywatelem Baflem z żółto-czarną łopatą podając na głos powód zwolnienia:

-Ty niedojebany końskim chujem niedoruchany baranie! Wypierdalaj za tym drugim debilem, bo jak mam Ci mówić kiedy masz ruszyć łopatą, a kiedy się wysrać o wolę to zrobić sam.

Mietka mogę zrozumieć, że leżał pod tą betoniarką, wszakże śmierć brata to nie powszedniość, z drugiej strony Raper umierał codziennie przez trzydzieści lat, więc trochę przyzwyczaił braci do swego odejścia, no niech ten Mietek ma wolne na skutek traumy pożegnania.

Andrzej Motyl na pytanie czy pójdzie robić, od razu asertywnie odpowiedział:

-Nie ma mowy, nie dzisiaj.

Ale Baflowi nikt nie umarł, no chyba, że ja go zajebię tą żółto-czarną łopatą, to wtedy będzie miał wymówkę, by nie przyjść do pracy. Najlepiej na tym całym przedsięwzięciu wyszedł Fudżis, który dotrwał do końca pracy i zgarnął cały deputat substancji, którego w pośpiechu nie zdążył pochwycić ani Baflo, a ni Mietek Nożownik.

A Rapera jeszcze nie przywieźli do ciśniańskiej kaplicy, a lipy już na niego czekają..

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R