Uproszczona teoria względności

 

 

W grudniowy wieczór spotyka mnie na wsi znajomy i zadaje krępujące pytanie:

-Co się z Tobą dzieje i co robisz? Bo nigdzie Cię nie widzę jakoś.

-Siedzę na dupie w chałupie i pracuję nad uproszczoną teorią względności, a mianowicie, że moja obecność w tym małym ciśniańskim społeczeństwie ściśniętym górą Hon i Horb, jak jakąś wielką gigantyczną dupą ma znamiona bozonu Higssa – jestem i mnie nie ma, a opierając się o moją poprzednią teorię fizyczną, że bozon Higssa to Baflo zabrnąłem w kozi róg i muszę jeszcze trochę posiedzieć w chałupie, by opracować jakąś zgrabniejszą teorię względnego mego funkcjonowania w tym społeczeństwie...

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R