Wartościowanie smutku


Po kilkutygodniowych, letnich upałach, przyszły deszczowe dni, chłodniejsze i zasnute bieszczadzkimi mgłami, pogrążone w depresji pozbawionej światła, ciężkie i ciągnące się nostalgią jak nieskończenie długi wąż. Człowiek przyzwyczaił się do tamtych dni tkanych promieniami słońca i dostąpiło się wtedy tej ułudy, że świat jest właśnie taki – pogodny i jasny, a tutaj nagle szarości, jak byśmy wpadli do starej, łemkowskiej, kamiennej studni. I zaczyna się ten ból – wartościowanie smutku.

Czymże jest to moje nędzne drganie duszy, naprzeciw rozpaczy rodziców Olka, których ból jest wielki jak ta góra, na której Olek znalazł szybką śmierć. Oto czas szarości – wartościowanie smutku.

Czymże jest to moje nędzne drganie duszy, naprzeciw śmierci Staszka Laski, który przyjechał dla niej do Cisnej, jak do uwielbionej kochanki. Dzisiaj będą go grzebać, a ja nie mam sił by iść na ten cmentarz, bo boję się tego dźwięku bębniącej o trumnę ziemi, przeraża mnie to, a jeszcze za godzinę obiecałem pomóc ojcu pogrzebać jego ukochanego psa...

Czymże jest to moje nędzne drganie duszy, naprzeciw... mojego bólu w trosce o Was wszystkie ukochane istoty...

 

Powrót

                                                                                                                                                  R