Złote Bieszczady


Październik łagodnie zamyka swe bramy, dzień skraca swe istnienie, a noc przybiera na wadze. Buki na stokach gór ociężałe od złotego brzemienia sieją drogocennym listowiem, osiki i brzozy wspierają je w tym pięknym dziele. Patrząc na ten cud wiem dobrze co miał na myśli poeta mówiąc "Bieszczady szczerozłota ikona". Z dnia na dzień przybywa tego bogactwa jakby Midas w swym szaleństwie zawitał na Łopiennik, Połoniny, Horb i Hon, jakby dotknął wszystkiego na każdej górze i w każdej dolinie. Czerwone grona dzikich róż zdobią swymi klejnotami pozłotę krajobrazu. Kręcę buddyjskim młynkiem - rowerem i zaglądam w każdy jar podziwiając złote runo, zaglądam w prześwietlone słońcem starodrzewy bukowe i tutaj też złote runo. Wszystkie leśne trakty wybrukowane tym drogocennym kruszcem nawet rzeka Solinka i Wetlinka spływa płynnym złotem. Piękny to czas, ale korzystajmy, bo już niedługo złotnik skończy swe dzieło.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R