Dziękuję ci drzewo za wspólną wędrówkę

 

      Wiosną tego roku ten świerk obsypał się brązowymi igłami. Umarł tak szybko, jak umierają motyle. Żeglował na wietrze swą zielenią i nagle ją stracił. Ścięliśmy jego ciało zostawiając dwumetrowy słup, który posłużył do rozpięcia siatki ogrodzeniowej w ogródku piwnym Siekierezady. Patrzę jesienią jak kwitnie na jego tle żółty kwiat rudbekii nagiej i wspominam narodziny tego drzewa, bo byłem przy nich, ja go tutaj posadowiłem trzy dziesiątki lat temu wraz z innymi jego braćmi, ale on wybujał najpotężniejszy, a po tych trzech dekadach jego potęgę cierpliwą i metodyczną batalią zniszczyły malutkie korniki, dla których stał się pokarmem.

Dziękuję ci drzewo za wspólną wędrówkę, nie wiem czy tobie było ze mną łatwiej trwać w istnieniu, ale mi z tobą TAK.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R