Willa Mietka  

 

 

Mietek Nożownik zaskoczył mnie swoimi socjalnymi roszczeniami, a bardziej niż mnie to naszą gminę, do której należę, czyli sprowadza się jednak do tego pierwszego. Mietek Nożownik złożył wizytę w urzędzie i złożył oświadczenie:

„Kurwa, ja Mietek nie mam gdzie mieszkać, a Wy macie obowiązek, żeby mi, Mietkowi dać jakiś dach nad moją pojebaną głowę”. W zeznaniu tym zawarł prawdę i tylko całą prawdę, mieszkać nie ma gdzie, bo brat – maruda przeprowadził na Mietku udaną eksmisję, a głowę ma pojebaną, bo rozłupaną kamieniem, a później mozolnie poskładaną w leskim szpitalu, acz Mietek nie jest zadowolony z końcowego efektu, bo pokazując na wklęśnięcia we własnej osobistej czaszce rzekł do mnie kiedyś: „Popatrz, tu mi chuje jakoś krzywo wkleili, a tu chyba zgubili kilka centymetrów kwadratowych, bo mogę sobie wciskać palec do mózgu, chcesz to spróbuj!” - chwycił mnie za dłoń i przyłożył do tego miejsca, wyrwałem ją krzycząc: „Mietek, kurwa, odpierdol się, nie chcę Ci wsadzać palca w Twój mózg. Powracając do mieszkania Mietek osiągnął swe roszczenia: został zakwaterowany w kanciapie na starej składnicy, którą przed nim używał Guzowaty. Stojąc z Mietkiem na parkingu przed Siekierezadą usłyszałem z jego szczerozłotych ust:

-O, jadą chuje remontować mi domek. - wyznał z satysfakcją pokazując palcem na dwóch pracowników urzędu gminy.

-Dlaczego im nie pomagasz?

-A ja ich pierdolę, im za to płacą, a co ja mam za darmo robić? - zdziwił się Mietek.

I taką to filozofią Mietek Nożownik skutecznie doprowadził do zamieszkania własnej osoby w miarę ogarniętej kanciapie na Dołżycy. Po kilku dniach zwizytowałem Mietka w jego nowej posiadłości. Na ścianach plakaty z gołymi laskami (boję się, wyobrażać sobie, co Mietek im pokazuje), w kącie blaszana koza grzeje swymi fajerkami.

-Za długą rurę dali, wszystko spierdala w komin. - krytykuje Mietek starania gminnej ekipy.

Na podłodze stary dywan, w drugim kącie wersalka, stary fotek, a w korytarzu lustro, by Mietek mógł podziwiać stan swych wzlotów i upadków. Drzwi wejściowe w dolnej części zabite płytą pilśniową.

-A to co? - dociekam.

-To ten chuj Guzowaty zgubił klucz do kłódki, to mu sąsiad piłą motorową dziurę wyciął jak dla psa i tędy się czołgał. Chuj pojebany! - rechocze Mietek – Ja to przynajmniej coś tu zrobiłem. - dodaje z dumą.

-Co kurwa zrobiłeś? Zawiesiłeś gołe dupy z gazet? - strofuję go.

-A, kto to wszystko zorganizował? - protestuje menadżer Mietek.

Na koniec wizyty dostaję od niego rzeźbę (chyba po Guzowatym) prawie w prezencie, bo za jedyne dwie dychy, biorę ją z oporem, bo jest brzydka jak czyny Mietka, ale chcę go wesprzeć na nowej drodze i się przemagam. Wyszedłem przed mietkową willę, wsiadłem do samochodu, chwilę jeszcze patrzyłem na drzwi z wejściem awaryjnym guzowatego, następnie przeniosłem wzrok na tą pojebaną rzeźbę i wycedziłem przez zęby:

-Końskim chujem jebany w mózg genialny organizator Mietek Nożownik....

Powrót

                                                                                                                                                  R