Żywioły Mietka

 

 

Zostaliśmy oszukani, co tam my! Sam Mietek Nożownik został oszukany. Przeznaczeniem Płonącego Mietka był żywioł ognia, a nie lodu. Mietek raz próbował spłonąć w swoim aneksie mieszkalnym przy rodzinnym domu. Wyciągnął go z tego piekła Marek, a po powrocie Mieczysława ze szpitala dostała się zbawcy surowa reprymenda:

-Po chuj mnie wyciągałeś, kazał Ci kto?

Marek skruszony odparł:

-Sumienie mi kazało.

-To na drugi raz powiedz temu chuju sumieniu, żeby Ci nie podpowiadało głupot. - skarcił go ponownie Mietek.

Drugi ogień Mietek wskrzesił w tym roku w domku na starej składnicy drewna, ale ogień znowu był dlań łaskawy i go oszczędził. Wszyscy we wsi byliśmy święcie przekonani, że ten ogień w końcu pochłonie istnienie Mietka, że są dla siebie przeznaczeni, ale stało się inaczej – Mietka pochłonął lód.

Z przerażeniem odkryliśmy tą makiaweliczną prawdę. Ten ogień, który uważaliśmy za przyszłego zabójcę Mietka był jego sprzymierzeńcem, on dostarczał mu energii, ogrzewał go, bo wiedział, że na Mietka czyha lód i w końcu dokonało się. Cóż my mogliśmy uczynić jeśli taki potężny żywioł, jak ogień przegrał ostatecznie z zimnem śmierci. No cóż mogliśmy zrobić?

 

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R