Była sobie wieś i byli partyzanci

 

Centrum naszej wsi określa wzgórze Betlejemka usypane dłońmi żołnierzy cesarstwa starego Józefa. Czterdzieści lat temu rosła wokół niego jesienią duża sucha trawa, a my z Darkiem podpaliliśmy ją. Kiedy ogień zrobił nam psikusa, rozprzestrzenił się i straciliśmy nad nim władzę, to uciekliśmy sobie na górę Hon. Zamelinowaliśmy się w leju po bombie i z wielkim zainteresowaniem obserwowaliśmy jak strażacy z połową wsi gaszą pożar. Ale był ubaw! Tyle, że szybko się skończył. Ku naszemu przerażeniu spostrzegliśmy, że w naszą stronę kroczy szeryf – prywatnie mój ojciec. Kiedy stał już nad nami – potężny jak Kolos z Rodos – wyciągnął dłoń i przemówił krótko:

-Zapałki.

Oddaliśmy narzędzie przestępstwa i galopem do domu, a po dupie szerokim pasem wymiennie otrzymywaliśmy razy, tak dla zwiększenia tempa.

I tak polegliśmy jako partyzanci, ale akcję przeprowadziliśmy. To też chyba należy nam się od IPN-u uznanie. Walczyliśmy z komunizmem, chcieliśmy spalić pomnik socjalistycznej chwały. Darek, hurra! Jesteśmy kombatanty! Możemy bez kolejki kupować w sklepie wódkę i piwo.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R