Dom Jaskółek

 

Sierpień oddał już przeszłości połowę swoich dni bujnych i bogatych obfitością życia. Schodzę z góry Horb do wsi, potok Habkowiecki szemrze swą nieprzemijającą pieśń. Zatrzymuję się na mostku, który określa teraźniejszość, w której tkwię, patrzę chwilę w górę jego biegu skąd płynie przyszłość i patrzę chwilę w dół potoku, gdzie przeszłość oddala wraz z szumem wody to wszystko czego doświadczyłem. Myśli moje o potędze czasu rozprasza mały wróbel, który naciąga wielką zieloną gąsienicę, a po chwili zrywa się do lotu unosząc swą zdobycz. Ruszam za nim, po kilkudziesięciu krokach mój wzrok przyciągają jaskółki, które uwijają się pod dużym okapem nad apteką – znalazły tam schronienie i dobre warunki do budowy gniazd. Podziwiam ich biegłość lotu i zastanawiam się dlaczego nikt nie nazwał jeszcze tego budynku Domem Jaskółek. Sierpień za chwilę odda przeszłości drugą połowę swych dni, a ja nazwę jeszcze kilka rzeczy, które zobaczę.

Do zobaczenia w przyszłości, żegnajcie – wszyscy się tam spotkamy, a Dom Jaskółek zamieszkają inne ptaki i ktoś go nazwie inaczej, ale tak na chwilę, dzisiaj to jest Dom Jaskółek, dom wspomnień, które powracają tak jak one, wciąż falują potężnym przypływem utraconego czasu.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R