Samobójstwo Augusta – utrwalenie piękna

 

August miał na imię tak, jak ten cesarz rzymski, który władał swym imperium z przebiegłą inteligencją i barbarzyńską przemocą, ale tych dwóch Augustów łączyło tylko imię. Nasz wiejski August był stróżem na stacji kolejki wąskotorowej. Pilnował wszystkiego, a zarazem niczego, bo odkąd pamięć naszej wsi sięga, nic jeszcze na kolejce nie zginęło. Właściwie nie wiadomo czy by coś zginęło, gdyby nie było Augusta, ale pewnie też by nic nie zginęło, bo tam nic nigdy nie ginie. August był tym stróżem kilkadziesiąt lat. Nieraz ludzie pracujący tam w ogóle zapominali, że on tam jest. Stróżował w nocy, błąkał się po placu i torach razem ze starą sową, z którą się zaprzyjaźnił. Przynosił jej skrawki surowego mięsa w darze, a ona przynosiła mu co noc swe towarzystwo. Ta sowa miała cudowny dar – ona zabijała samotność nocy z łatwością, z jaką zabijała myszy. Do tej skromnej brygady stróżów nocnych dołączył też stary czarny kocur z wybitym kłem i kulawy na jedną łapę. August też składał mu w ofierze dary, a kot odwdzięczał się mu pomocą w pilnowaniu czerni każdej nocy. Właściwie nie wiadomo jak ten kot ją pilnował, ale chyba lepił się do jej czerni swym mrokiem i tak ją trzymał uspokojoną aż do świtu, a ona gładziła swym snem jego aksamitną sierść ukojona kocim mruczeniem i pewnie też dobrze wiedziała, że to drżenie kociego ciała więcej przyjemności sprawia jemu samemu niż jej, ale dawała się unieść temu pięknemu kłamstwu, bo kto chce uwierzyć w kota, musi uwierzyć w jego mruczenie. Po latach tych wędrówek sam August chyba zapomniał czego tam pilnuje i jemu, i wszystkim wokół wydawało się, że on pilnuje tam tej starej sowy i tego starego kota. Ludzie zazdrościli mu tej pracy, ale nie wiedzieli jakie to trudne pilnować nocy własnego życia, pilnować własnego mroku, pilnować by drzwi do ciemnej otchłani były zamknięte. Ludzie przekonali się dopiero jakie to niebezpieczne brzemię w dniu, w którym August się powiesił. Dyndał na semaforze o świcie, jakby noc, której pilnował zostawiła tam zawieszoną czarną tasiemkę. Niektórzy go nie poznali, aż ktoś krzyknął:

-To August – stróż nocy.

Różnie później mówili, że to przez wszystkie te długie noce, że to przez tę sowę i tego kota, które mogły być demonami, ale ja myślę, że August odszedł w taki sposób, bo chciał utrwalić piękno swego istnienia - stróża nocnego wyobrażenie miłości do życia.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R