Styczniowy skowyt

 

 

Mogiła Szarego Psa Brega ukryła się pod zwałami świeżego, puszystego całunu. Patrzę w głąb czerni, rozpaczy za oknem  i próbuję dostrzec to miejsce, gdzie spoczywa mój pies. Wychodzę na dwór nagi smutkiem i brnę przez tą szarą mgłę, skrzącą się rozbłyskiem milionów gwiazd. Orion swym lustrem wskazuje mi kierunek, słyszę swój styczniowy skowyt nad mogiłą mojego Psa. Krzyczę, a mój głos pochłania styczniowy mrok.
Wołam go dzień w dzień i noc w noc.
Nawołuję mojego Szarego Psa.
Brego, Brego, Brego.

 

 

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R