Moja krew to atrament

 

Moja krew to atrament. Brużdżę nią po białych kartach papieru, krwawię na niebiesko jak ośmiornica w garnku. Mogę to robić w dzień i w nocy, pod dachem i na dworze, w ubikacji i w namiocie. I tak sobie toczę te atramentowe smugi i sobie ludzie przez przypadek czytają. Ale mam instrukcję obsługi, kochani: nie bierzcie tego na poważnie, traktujcie raczej jako błazeńskie występy w cyrku życia, umożliwicie mi tylko w ten sposób istnienie, bo z chwilą, w której zaczniecie traktować to serio będę musiał się wykrwawić.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R