Pejzaż bieszczadzki z człowiekiem w tle

 

Ten jawor na Zawoju zawsze pierwszy zwiastunem jesieni już płonie ogniem zapomnienia, już stał się zarzewiem, od którego reszta gór w barwach spłonie. Już rudbekie nagie sięgnęły po swą nagość gubiąc żółte płatki ukazały światu swe szaleństwo. Żurawie rozsiały nad górami smutek i nostalgię ciskając nimi jak ziarnem w szary ugór naszych myśli. Idzie ku zimie. Wypełzną z ciemnych kątów depresje leczone alkoholem, chroniczne bóle duszy leczone samotnością.

    Na poboczu leśnej drogi młody lis zwinięty w kłębek hołubi swą śmierć. Rozprasowana na asfalcie salamandra dostąpiła jednego wymiaru upodabniając się do wszędobylskich jesiennych liści. Baflo spożywa piwa bezalkoholowe, bo doktory mu obiecały, że to jest jedyna jego droga do zbawienia ciała. A ja „dokręciłem” młynkiem buddyjskim do tego jawora na Zawoju, który zawsze pierwszy zwiastunem jesieni już płonie ogniem zapomnienia.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R