Poukładane życie

 

Myślałem, że moje życie jest poukładane, ale nie ma czegoś takiego jak poukładane życie, ono jest cały czas w procesie formowania, w procesie konstrukcji i dekonstrukcji, przy czym ten drugi termin jest tożsamy z pierwszym, bo życie cały czas buduje, nawet na fundamencie śmierci. Oddając swoje istnienie pobieżnej analizie dochodzę do wniosku, że jestem osobnikiem wyobcowanym i nieprzystosowanym do otaczającej mnie rzeczywistości. Pozorne sukcesy, które osiągam są wytworem teatru iluzji, w którym jestem sobie sam aktorem przed pustą widownią. Z trwogą stwierdzam, że coraz bardziej oddalam się od tej granicy i coraz ciężej mi uczestniczyć w standardach normalności i grać na scenie tę normalność. Co to jest to poukładane życie? Zadaję sobie, jak wszyscy to pytanie i jak wszyscy coraz głębiej tonę w braku odpowiedzi.

Może te moje wyłuszczenia są nieczytelne i zamglone, to ugryźmy je przypowieścią, pod tytułem „Wolność dla koszatki”. W markecie budowlanym w dziale zwierzęcym grupa przemiłych gryzoni zwanych koszatkami gryzie na zmianę druty w siatce odgradzającej je od wolności. Patrzę z przerażeniem i smutkiem, jak pięknie i ofiarnie walczą ze stalowymi kratami. Podziwiam ich nadzieję i czuję się właśnie taką koszatką napierdalającą ząbkami o stalowy drut siatki. Zapomniałem nawet co tam miałem kupić, bo mnie sparaliżowało losem koszatki, która próbuje zmienić swe poukładane życie w klatce.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R