Majowy świat świętego Andrzeja

 

 

    Święty Andrzej Kirim od rzeźby na rozdrożu, nad szumiącą rzeką Solinką przed Sinymi Wirami poleruje woskiem swoje dzieła. Lubię Andrzeja, lubimy się – takie odnoszę wrażenie. Kręcąc rowerowych młynkiem buddyjskim przez Sine Wiry spotykam na rozdrożu naszych istnień świętego Andrzeja od rzeźby. Podziwiam jego prace. Szczególnie urocze są miniaturki wilków, niedźwiedzi, leśnych bieszczadzkich duchów. Otrzymałem od niego taki talizman z wilkiem. Wożę go w rowerowej sakwie. Jak na razie strzeże mnie skutecznie trzy sezony. Zatrzymuję się przed uroczym kramem skleconym z leszczynowych i olchowych żerdek. Rozmawiamy o naszych istnieniach, skrzyżowanych na tym rozdrożu. Lubię Andrzeja, lubimy się - takie odnoszę wrażenie. Jak każdy święty, święty Andrzej doświadczył w życiu bólu i rozpaczy tyle, ile waży cała góra Falowa, może trochę go życie uszczerbiło i przygięło, ale nadal potrafi się nim cieszyć. Święty Andrzej od rzeźby na rozdrożu, nad rzeką Solinką strzeże wrót do Sinych Wirów, wirów naszego istnienia.

 

 

 

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R