Próba techniczna komarka i deklaracja Mietka Nożownika

 

 

 

   Kazek zakupił we wsi okazyjnie komarka za kilka dych. Fajny był, czerwony. Stara seria produkcyjna z obłym bakiem i klasyczną ramą. Sprzęt odpalił od jednego kopa i szczęśliwy nabywca ruszył na jazdę próbną w kierunku szkoły. Kurwa, szczęście zawsze tak krótko trwa... naprzeciwko pani Radzikowej zatrzymały go niebieskie organy kontroli. Od razu zadali Kazkowi to niezręczne pytanie:

-Gdzie tablica rejestracyjna i papiery?

Kazek jak to Kazek błyskotliwie zeznał:

-Przeprowadzam próbę techniczną sprzętu, bo kupiłem dopiero.

I dodał:

-To zostawiam wam w zastawie, a ja pójdę do domu i przyniosę papiery.

Policjanci poszli na układ. Kazek opowiadając nam to, z szelmowskim uśmiechem rzekł:

-I chuja, ja ich pierdolę, nie wróciłem, schowałem się za stodołę i patrzę co zrobią. Stali z pół godziny, a później we dwóch chwycili komarka, rozhuśtali i jeb, wypierdolili w skarpę. Odjechali wkurwieni. Myślałem, że zrobiłem ich w chuja, ale te durne baby mnie podpierdoliły niechcący i za kilka dni przyszło wezwanie do sądu. Zjawiłem się na rozprawie i sędzia pyta jak było. Powiedziałem, że poszedłem do domu po papiery, ale coś mi wypadło i zapomniałem o policjantach i komarku. Sędzia nie ukrywał radości z mojej opowieści. Rozeszło się po kościach, a jak sprawa się skończyła, otworzyły się drzwi sali, a w nich ukazał się rozpromieniony Mietek Nożownik z winem w ręku i oświadczył:

-Jak będę miał pieniądze, to wam kurwa zapłacę...

Po czym pierdolnął nimi na odlew i moja sprawa się skończyła, a sędzia jeszcze raz się uśmiechnął, mówiąc:

-Co wy tam ludzie w tej Cisnej robicie...

 

 

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R