Senny spacer psa Brega

 

 

To ukochane i duże szare istnienie, które opuściło nas wiosną tego roku, to przepiękne ciepło psiej duszy, ta cudowna, nieskazitelna szczerość jego oczu, ta niespotykana gładź aksamitnej szarej sierści, uwielbiałem się tulić w jego niczym nieograniczonej miłości.

Otrzymałem od niego dar, który nigdy nie spłacę, mój cudowny szary pies Brego, mój umiłowany piesek…I przyszedł do mnie we śnie dzisiejszej nocy, śniło mi się, że pobiegł na swych chorych łapach w brzezinowy zagajnik, przy domu na Górze Horb, śniło mi się, że widziałem go idącego na wieś, co często czynił. W tym śnie jechałem samochodem z córką Różą, patrzymy, a po prawej stronie drogi, tak jak miał to w zwyczaju idzie Brego, bardzo starał się utrzymać i zapanować nad trzęsącymi się i niewładnymi łapami. Wcześniej w tym śnie, widzieliśmy na parkingu w Cisnej, młodego rozbrykanego doga. Róża wykrzyknęła z radością i dziecięcym entuzjazmem:

-O Boże, on idzie do tego młodego doga, skąd wiedział, że on tam jest?

-Dziecko kochane, ten na parkingu to też nasz kochany Brego, oto doświadczamy lśnienia jego cudownej duszy, oto doświadczamy naszej rozpaczy, a jego szczęścia, że uwalnia się z kręgu życia. Nasz piesek czeka na nas w gwiazdozbiorze Oriona, nigdy nie opuści swego stada.

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R