Jesienna nieśmiertelność

 

Przełom lata i jesieni, życie na tej granicy jest niezwykle podniecające. W żarze mocnego jeszcze słońca żeglują nad stawem ważki, od czasu do czasu spławia się duży karp. Andrzej Motyl z Zaporem uprawiają proceder żebraczy na parkingu przed Siekierą.

Wrzesień obfituje w turystów. Różowe kwiecie odbija się w wodzie, na stokach gór dostrzec można już zaprawki malarza jesieni. Owady krzątają się pośród łąk, tubalnym rykiem jelenie karpackie wieszczą początek zmian.

Niedźwiedzie sycą się dzikimi jabłkami, wszystko odbywa się jak co roku. Życie walczy ze śmiercią, to piękny czas na granicy świadomości i nieświadomości. Bieszczadzka jesień nagradza nas istnieniem.

P.S. Andrzeja Motyla już nie ma, tzn. jest, ale na cmentarzu pod lipami. Ubyło go pomiędzy napisaniem a opublikowaniem.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R