Kroniki ciśniańskie

końskim chujem w mózg



Równolegle z kronikami Jana Długosza, Tacyta, Herodota i Asterixa kroniki ciśniańskie wnoszą największy wkład w dokumentowanie historii ludzkości, przepraszam, histerii ludzkości. Zapiski te, to zbiór anegdot, opowiadań z życia i ze snów wziętych o mieszkańcach małej wsi na krańcach Rzeczypospolitej, opierających się konsekwentnie cywilizacji rzymskiej.

I tak oto jest to naturalne przedłużenie tradycji osady Galów ze znamienitymi kontynuatorami idei wolności zbiorowej jak i osobistej. Receptura magicznego napoju jest ciągle żywa w plastikowych żyłach nalewaka „wino z pipy Siekierezady”.

Pewną modyfikacją i wartością dodaną jest koncepcja filozoficzna mieszkańców tej małej osady umiejscowionej pomiędzy dwoma półdupkami – górą Ho i Horb, koncepcja stanowiąca rozwinięcie idei „końskim chujem w mózg”.

Pokrótce tłumaczy to zachowanie tej uroczej społeczności, jej heroiczne czyny i walkę z rzeczywistością. O, chociażby Manczis, który ruszył jako ten Don Kichot gromić holenderskie młyny wiatrowe.

Reasumując, należy z odwagą postawić tezę, tak zdecydowanie jak Adam Ch. stawia klocka za Siekierezadą, że kroniki ciśniańskie nie opisują tej wsi… one ją tworzą.



P.S. W następnym naukowym eseju „Narodziny megalomanii”.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R