Baflo, i ty także, Brutusie



Musimy się liczyć z tym, że w końcu zostaniemy sami z własnym sumieniem odbijającym się w lustrze wieczności – wietrzności. Musimy mieć nadzieję, że stanie się to jak najpóźniej, tak w sam raz za pięć minut przed zgonem, żeby się nie szarpać z sobą samym i tym poczuciem osamotnienia. Żeby nie próbować się powiesić i wyprzedzić przeznaczenia dnia swojego kresu.

Ostatnimi czasy opuściło mnie trochę ludzi, zwierząt i rzeczy. Czyżby proces był już w toku? Jeszcze nie mogłem czy też nie chciałem w to uwierzyć, dopiero jak Baflo oświadczył:

- Zwalniam się z Siekierezady.

Słowo stało się ciałem i pozostało mi tylko wyrzęzić:

- I ty także, Brutusie?

 

Powrót

                                                                                                                                                  R