Budujemy tamę przymierza



Nadeszły jesienne chłody, nie mogę już budować razem z bobrem tamy. Do tej pory wchodziłem do rzeki Solinki i umacniałem nasze wspólne dzieło - ja w dzień kamienie, a on nocą uszczelniał faszyną. Nawet kontraktu żeśmy nie podpisali, ani słownie się nie umówili, on zaczął konstrukcję, ja się do idei dołączyłem, chcieliśmy wspólnie płynącą wodę powstrzymać, obawiając się jej upływu. Nawet trochę się nam udało, głębinę miłą pstrągom, kleniom, strzeblom i okoniom stworzyliśmy. Od maja do września wspólne nasze dzieło trwało. W październiku ulewy zasiliły dopływy Solinki i nabrzmiały tamą czas runął w przypływie. Co nam zostało z tego? Jest jeden istotny element – poczucie wspólnego celu istnienia.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R