Człowiek prawie wyprostowany,

czyli Boże chroń ostatniego menela



Okres przedświąteczny, biel śnieżna spowiła normalnością tę naszą wioskę szaleńców. Społeczność gromadzi świętą wódkę na święta, Kazek dla oszczędności pędzi bimber. Kotka Bulbinka, wielkości omikrona, jedzie na garbie trzy razy większemu Mańkowi mainkotowi. Idą Święta! Oto zza góry Jabłońskiej wyłania się On, nie, nieświęty Mikołaj. Wyjawia się nasz śnięty Olek Pustak. Oto powrócił z odwykania od substancji, przynosząc nam dar jedyny, osobliwy… siebie samego, prawie prawdziwego, chorobliwego nieroba z nie wiedzieć czemu zawyżoną oceną własnej wartości (dającego się w sumie lubić) i nie do końca zjebanego, zagubionego małego chłopca, takiej Calineczki przytopionej w kieliszku wódki.

Obywatele, nie ma co wybrzydzać, bo populacja ciśniańskiego menela na wymarciu, ostało się kilku jedynie. Dbajmy o nasz produkt regionalny. Boże chroń Olka Pustaka, bo to ostatni z gatunku HomoAlkoholo – człowiek prawie wyprostowany.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R