Goszczących się i goszczących pojebało w Bieszczadach



Włazidupstwo w branży noclegowej w Bieszczadach osiągnęło niewyobrażalną skalę. Przeraża mnie i nie mogę uwierzyć, że dzięki pojebanym forom internetowym, służącym do onanizmu nad Bieszczadem, odwróciły się starożytne relacje handlowe polegające na tym, że kiedyś, potrzebujący noclegu udawał się z petycją do oferującego taką usługę, a dzisiaj właściciel obiektu biega z czerwoną dupą pawiana i jak komiwojażer wykrzykuje: „Proszę, wynajmij u mnie, błagam litości, zrobię ci fellatio gratis, a jak chcesz, to połowicę moją wyruchasz.” Petenci prześcigają się w egzotycznych potrzebach: jacuzzi, bania, sauna, bilard, pokój do spontanicznego onanizmu, hektar pola do paintballa, basen, sala na spotkanie z osranym zakapiorem, czerwony pokój do uprawiania seksu z gospodarzami…, a wszystko za jedyne pięćdziesiąt złotych. A na tych forach brandzlują się elaboratami, o trzeciej rano, analitycy wszelacy wyrafinowani, końskim chujem jebani w mózg i z tego wszystkiego mam ochotę wynajmować noclegi tylko swoim kotom. Tęsknię za starożytnymi relacjami handlowymi. Dzisiaj znienacka zaatakuje cię w sklepie mięsnym sprzedawca wibratorów, a jak odmówisz, to on z uśmiechem i nadzieją:

- A może pokój w Bieszczadach? Śniadanie, obiad, kolacja i kulig latem gratis, plus prezerwatywy o smaku czosnku niedźwiedziego i słoiczek soku z malin.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R